Po raz trzynasty biegacze pokonali Rzeźnika, tym razem po zmienionej trasie. Nie było kultowych połonin, ale na pewno było fotogenicznie. Widoki z polan na szlaku granicznym zapierały dech w piersiach. Poruszanie po trasie ułatwiał mi rower, chociaż błotnisty zjazd z Paprotnika dostarczył wielu wrażeń 😉
No jak zwykle pięknie 🙂
Męczy mnie tylko ten Paprotnik? – czy to chodzi o górę Paprotną?
Jeśli tak to jak tyś tam zjechał ? przecież to stromizna 😉
Malutki, faktycznie to Paprotna a nie Paprotnik. Oj tam stromizna, trzeba zamknąć oczy, wtedy łatwiej 😉